You are currently viewing Jaki sprzęt foto video zabrać ze sobą w podróż

Jaki sprzęt foto video zabrać ze sobą w podróż

Niby każdy wie co zabrać, a potem okazuje się, że czegoś brakuje lub o czymś zapomnieliśmy. Dlatego w porozumieniu z moim podróżniczym doświadczeniem przygotowałem dla Ciebie tę ściągę. Czytaj, odhaczaj i pakuj.

Zanim jednak skompletujesz sprzęt według poniższej listy nie zapomnij o rzeczy naj naj najbardziej podstawowej – o naładowaniu baterii! Tak właśnie! I niekoniecznie mam tu na myśli smartfona, bo tego ładuje się w zasadzie codziennie. Są jeszcze inne potrzebne sprzęty, które bez naładowanej baterii bądź też bez tych kupionych typu paluszki małe i duże, Twoich podróżniczych wyczynów nie zarejestrują. I to jest nasz punkt ZERO.

Naładować i/lub kupić odpowiednie baterie/akumulatory.

A następnie:

  1. Zabrać ze sobą wszystkie potrzebne ładowarki.

Moja ładowarka jest uniwersalna. Ma wyjmowany kabel USB. I teoretycznie to wystarczy ale zawsze zabieram ze sobą dwa smartfony (o czym później). Jeden ma wejście ładowania na USB 2.0, drugi, nowszy, na USB typu C. Stąd ładowarka może być jedna, ale kable potrzebne są dwa. Ponieważ jednak chcę mieć pewność, że w potrzebie ładowarka nie odmówi mi posłuszeństwa lub też, że czasu może być mało a naładować trzeba będzie jednocześnie oba smartfony (lub inne urządzenia o czym za chwilę), to zawsze staram się mieć ze sobą dwa kable na różne wejścia USB oraz dwie ładowarki.

  1. Smartfon!

Znalazł się dopiero na drugim miejscu listy 🙂 Bo cóż Ci po smartfonie, gdy ten się rozładuje, a nie weźmiesz ze sobą ładowarki?

Ja smartfony dla pewności również zabieram dwa. Jeśli masz jeden to OK – nie ma problemu. Ale jeśli w szufladzie leży jakiś starszy, wcześniejszy model, to weź go ze sobą. Może się przydać. Sprawdź przed wyjazdem czy działa i oczywiście go naładuj. A potem sprawdź jak długo trzyma bateria. Żeby nie było potem niespodzianki. Smartfon w wersji najbardziej podstawowej będzie Twoim aparatem fotograficznym i kamerą. To nim będziesz trzaskać fotki we wszystkich kierunkach świata.

A zatem nie zapomnij o kolejnej rzeczy – usuń z pamięci smartfona wszystkie wcześniej zrobione zdjęcia. Zostaw tylko fotki swojej ukochanej, dzieci, ewentualnie tę fotkę, która została ustrzelona niedawno i wygląda na zdjęcie życia. Pozostałe przenieś na komputer lub wykasuj (foto ukochanej jeśli Cię właśnie rzuciła lub też byłej żony również – szkoda miejsca w pamięci telefonu. Byłych facetów tym bardziej można skasować).

  1. Karta pamięci!

Najnowsze smartfony mają w sobie bardzo dużo pamięci wewnętrznej. Ale po pierwsze – Twoje fotograficzne potrzeby mogą przerosnąć pojemność takiej karty. Po drugie – smartfony robią zazwyczaj fotki w bardzo dużej rozdzielczości. Jeśli ustawisz parametry zdjęcia na 8 megapikseli to takie foto będzie zajmowało w pamięci około 3 MB. Ale jeśli zechcesz zaszaleć z rozmiarem i ustawisz rozdzielczość na 20 MP, to wówczas zdjęcie zajmie około 8 MB pamięci wewnętrznej telefonu. A zatem miejsce na fotki szybko może się skończyć. Włóż zatem (jeśli jeszcze nie masz) do telefonu kartę pamięci – im pojemniejsza tym więcej zdjęć na niej się zmieści. (Sprawdź w instrukcji obsługi telefonu jaką maksymalnie dużą kartę możesz włożyć do swojego smartfona).

Nagrywanie na zewnętrzną kartę pamięci ma jeszcze jeden plus. Jeśli smartfon się zepsuje wówczas może się okazać, że Twoje pieczołowicie kadrowane fotki przepadną! A jeśli zdjęcia będziesz domyślnie zapisywać na kartę SD wówczas – w przypadku awarii urządzenia – wystarczy, że wyjmiesz kartę i zrzucisz zawartość na komputer już po powrocie do domu. I zdjęcia będą Twoje!

Ewentualnie zabierz ze sobą kolejną kartę rezerwową! Jeśli wyjeżdżasz na kilka dni, to smartfon i jedna karta być może wystarczą. Ale jeśli wybierasz się samochodem w podróż z Warszawy na Gibraltar i z powrotem lub też z Krakowa przez Niemcy, Danię, Szwecję, Norwegię na Nordkap i masz zamiar wracać przez Finlandię, Estonię, Łotwę i Litwę to pewnie wyprodukujesz tysiące zdjęć. A te trzeba będzie gdzieś pomieścić. Nadmiar kart nie zaszkodzi 🙂

  1. Adaptery do karty SIM.

Sprawa bardzo ważna, jeśli zabierasz ze sobą więcej niż jeden telefon. Sprawdziłem to na własnej skórze. Pojechałem kiedyś latem nad polskie morze. No i oczywiście strzelałem fotki. Starałem się nie zalać mojego smartfona słoną wodą, bo nawet te uznawane za wodoodporne na słoną wodę odporne nie są. Nie było mowy o zanurzaniu, trochę fotek o kilka metrów od brzegu w wodzie po kolana. Ale nagle nadciągnęła słona fala która chlapnęła na moją piękną Xperię Z1. I po kilku chwilach telefon przestał działać. To były ostatnie godziny nad morzem, więc żalu, iż nie zrobię już zdjęć specjalnie nie było. Żal było telefonu. No i nie było kontaktu ze światem. Na szczęście mając zazwyczaj na różne okazje plan B a nawet czasami plan C wyjąłem z plecaka zapas ostateczny – starą dobrą Nokię E52. Znasz ją? 🙂

Wyjąłem kartę SIM z Xperii i zacząłem wkładać do Nokii. I tyle tego było. Okazało się, że Xperia Z1 działa na karcie micro SIM. A Nokia E52 na karcie SIM pełnych rozmiarów. Chcąc więc włożyć kartę z Xperii do Nokii potrzebowałem adapteru, który zrobiłby z karty micro kartę pełnych rozmiarów. Tak mną to wstrząsnęło, że od tego czasu zawsze wożę ze sobą adaptery do kart SIM. Tym bardziej, że moja najnowsza Xperia XZ Premium używa karty nano SIM. Potrzeba więc do niej adapterów na kartę micro i na tę pełnych rozmiarów (jakby co). Nigdy nie wiadomo do jakiego telefonu trzeba będzie taką kartę włożyć.

 

  1. Stara dobra Nokia 🙂

I tak przeszliśmy płynnie (jak morska słona fala) do kolejnego punktu. Możesz nie mieć drugiego zapasowego smartfonu. Ale możesz mieć (lub Twoi rodzice jeśli jesteś z jakiegoś pokolenia X, pokolenia IKEA czy też innych millenialsów) klasyczny telefon komórkowy typu Nokia czy też Motorola z normalną klawiaturą. A przede wszystkim z baterią trzymającą przez tydzień.

Moja Nokia E52 zazwyczaj leży w szufladzie i jest wyłączona. I czasami leży tak przez kilka miesięcy. Któregoś dnia pakuję ją na taki wyjazd, włączam ją, a ona wciąż jest naładowana, a poziom baterii spadł tylko o jedną, dwie kreski! Zabieraj ze sobą taki telefon jako ostateczne zabezpieczenie swojego kontaktu ze światem. A i parę fajnych fotek też da się nią ustrzelić.

  1. Kijek do selfie, selfie stick albo monopod.

Jak zwał tak zwał. Ciekawe jakich nazw używa się częściej w zależności od regionu Polski. Może to trochę tak jak z jagodami na północy i borówkami (czyli wciąż tymi samymi jagodami) na południu.

Kije są różne i te też mają – jak typowy kij – dwa końce. Jednym się trzyma, na drugim instaluje się smartfon. I albo łączy się go z telefonem za pomocą kabelka, albo bezprzewodowo. I powinno działać. Z doświadczenia wiem, że te najtańsze kijki bywają zbyt delikatne i intensywnie używane zaczynają się sypać. Lepiej zainwestować w coś droższego ale bardziej trwałego.

  1. Power bank czyli zapas prądu na wynos.

Kiedyś takich rzeczy nie było. Gdy w 2006 i 2007 roku krążyłem po afrykańskim i australijskim buszu oraz wchodziłem na Kilimanjaro musiałem mieć nadzieję, że od czasu do czasu zatrzymam się na nocleg w miejscu, w którym będzie prąd i wolne gniazdko, by się móc podpiąć i sprzęt doładować. Teraz taki power bank raz naładowany może zapewnić dostatek prądu dla smartfona na tydzień albo i dłużej. Weź ze sobą jeśli masz. W im bardziej egzotyczne rejony świata się wybierasz, tym bardziej może Ci się przydać.

  1. Zapasowe baterie i akumulatorki.

Pamiętaj, żeby dokupić lub naładować.

  1. Statyw.

Przyda się, gdy kijek do selfie okaże się za krótki. Przyda się, gdy zechcesz zrobić timelapse na plaży z widokiem na zachód słońca. Wystarczy najprostszy z bardzo giętkimi nóżkami, dzięki czemu można go będzie dowolnie stawiać czy też mocować. Lub też trochę mocniejszy, także z regulowaną wysokością, a do tego z mocowaniem jak imadło – super rozwiązanie.

  1. Ładowarka samochodowa.

A jakże. Zwłaszcza kiedy marzy Ci się ta podróż autem na Nordkap czy też Gibraltar. A i jadąc z Krakowa nad polskie morze prądu w smartfonie może zabraknąć, gdy staniesz w mega korku na bramkach do wjazdu na autostradę. Prąd z power banku lepiej zachować sobie wtedy na plażę. I podpiąć smartfona do gniazdka zapalniczki w aucie. Zwłaszcza, że korzystając na tak długiej trasie z nawigacji smartfon na pewno będzie konsumował dużo prądu. Ja korzystam z takiego adaptera, który z jednej strony wkładam do gniazdka zapalniczki, a z drugiej strony wtykam w niego kabel USB i podpinam go do smartfona. I mam jeszcze jedno gniazdo USB wolne. Np. do kamery samochodowej.

  1. Adapter na różnego rodzaju gniazdka.

Jeśli wybierasz się w podróż po Polsce lub też do krajów niezbyt odległych, to problemu z wpięciem się do gniazdka nie będzie. Ale jeśli już wylądujesz w Anglii lub też jeszcze dalej, np. w USA czy też w Australii to okaże się, że Twoje wtyczki kompletnie nie pasują do otaczającej Cię rzeczywistości. Takie przejściówki można często dostać na miejscu, czasami nawet wypożyczyć w hotelu, ale nie wszędzie i nie zawsze. Dlatego lepiej od razu mieć ze sobą adapter na różne gniazdka świata.

  1. Mała kamera typu GoPro lub Sony Action Cam.

Taka kamera sprawi, że nie będziesz musieć ryzykować robienia fotek w morskiej wodzie lub w plażowym piasku swoim smartfonem. Kamera jest mała i ma wodoszczelną obudowę (być może trzeba dokupić osobno), dzięki której możesz robić filmy lub fotografować także pod wodą. Taką kamerkę możesz też przytwierdzić do kijka do selfie i w ten sposób fotografować lub filmować! Wprawdzie nie zobaczysz swojego wizerunku na ekranie, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa możesz założyć, że mierząc w siebie obiektywem znajdziesz się kadrze 🙂 Taka kamerka ma bardzo szeroki kąt widzenia. Na pewno i Ty i bardzo duża część świata wokół Ciebie znajdzie się na fotografii. A po powrocie z podróży zawsze będzie istniała możliwość wykadrowania siebie w komputerze w jednym z programów do obróbki zdjęć.

Taka kamerka też wymaga ładowania! Np. Sony Action Cam można podpiąć do tej samej ładowarki, którą używa się do smartfona Xperii. W każdym razie mając taką kamerkę nie zapomnij o ładowarce lub odpowiednich do niej bateriach.

  1. Kamera typu HandyCam. Lub mały, kompaktowy aparat fotograficzny.

Np. kamera taka jak Sony HDR-CX 405. Nie można z niej telefonować czy też przeszukiwać poczty lub wchodzić na Facebooka, ale ma jedną rzecz, której nie ma smartfon. Ma zooma! 🙂 I to jeszcze jakiego – x 60. To przybliżenie jak z Krakowa pod Tatry widoczne wtedy jak na dłoni.

Ja taką kamerę posiadam, więc zabieram ze sobą. Głównie dlatego, że faktycznie jak na taki sprzęt jest bardzo małych rozmiarów, bardzo poręczny. Handycam takiej wielkości zmieści się nawet do damskiej torebki, a można nim bardzo wygodnie filmować.

A do tego taką kamerą można też fotografować! I to z jakim zoomem!

Potraktuj taką kamerkę jako dodatkową opcję – jak przysłowiową wisienkę (truskawkę) na torcie.

  1. Last but not least! W zależności jak na to mówisz: trójnik, złodziejka a może przedłużacz. (Jak z tymi borówkami i jagodami).

Wiesz o co chodzi? Każdy kto był kiedyś w hotelu, schronisku, hostelu już chyba łapie w czym rzecz. Gniazdko jest jedno czy dwa a chętnych do podładowania sprzętu wielu. A nawet jeśli jesteś tylko Ty, to gniazdek może być mniej niż Twojego sprzętu. A sprzęt po dniu zwiedzania woła jeść. I trzeba go nakarmić prądem. Zatem nie zapomnij o sprzęcie, który rozmnoży Ci gniazdka.

***

Teraz możesz ruszać w trasę. Masz wszystko co niezbędne, by wrócić z podróży z emocjami uchwyconymi na Twoich wspaniałych filmach i fotografiach. I oczywiście będąc przez cały czas w kontakcie z Facebookiem i Instagramem. Szerokiej drogi!

Dodaj komentarz